Rose
- Hugo! Ty mały, wredny
karaluchu! Niech ja cię tylko dorwę to pożałujesz!
- Kochanie, co się stało?
- Co?! Ten mały gówniarz dodał
do mydła niebieski barwnik i spójrz co stało się z moimi rękoma - wyciągnęła
dłonie ku matce. - A jutro jest mój pierwszy dzień w Hogwarcie, nie mogę
przecież tak jechać!
- Spokojnie, jedno zaklęcie i
uda się to zmyć.
- Mam nadzieję. A ty - podniosła
głowę i zaczęła krzyczeć, jakby do sufitu - pożałujesz, że się urodziłeś i tym
razem ci nie odpuszczę!
- Spokojnie Rose, ja mu wymyślę
karę.
- Mam już dość tych jego głupich
żartów. Cieszę się, że od jutra nie będę musiała go już oglądać.
- Nie mów tak, to twój brat.
- Brat się tak nie zachowuje.
- Dobrze, ochłoń trochę. Idź
sprawdź, czy na pewno wszystko spakowałaś, a później zejdź na kolację.
- Dobra.
Rudowłosa dziewczynka
ruszyła po schodach do swojego pokoju, po drodze kopnęła jeszcze drzwi swojego
brata, a w odpowiedzi usłyszała jego głośny chichot.
Pokój młodej Weasley był
dość dużych rozmiarów. Pod oknem stało dwuosobowe łóżko, gdyż często
przyjeżdżała do niej Roxanne i wtedy spały razem. Przy dwóch bocznych ścianach
stały półki z książkami, ich ilość była ogromna. Można w nich było znaleźć
wszystko, od najróżniejszych magicznych ksiąg, aż po mugolskie romansidła i
kryminały. Po prawej stronie od łóżka znajdowało się wejście do garderoby, była
ona skromna, ponieważ Rose bardziej skupiała się na nauce, niż wyglądzie. Przy
drzwiach po lewej stronie stało biurko, a na nim leżało pełno notatek małej
czarownicy. Na podłodze stały dwa kufry, w połowie wypełnione podręcznikami i
innymi pomocami naukowymi. Gdy Rudowłosa upewniła się, że spakowała już
wszystkie potrzebne rzeczy, zeszła na dół, aby z rodziną zjeść kolację.
- To jak mamo, zrobisz z tym
coś? - Weszła do jadalni z wyciągniętymi rękoma.
- Czyżby Hugo znowu rozrabiał? -
zapytał Ron siedzący przy stole. Hermiona w tym czasie przynosiła talerze z
jedzeniem, a ich syn chichotał na krześle.
- Tak, ale już mam dla niego
odpowiednią karę.
- Mamo, czyżbyś chciała go
wydziedziczyć?
- Myślę, że na razie wystarczy
fakt, że jutro nie pojedzie z nami na stacje King's Cross, tylko zostanie w
domu.
- Jest!
- Co?! - oburzył się najmłodszy
członek rodziny.
- Miona nie uważasz, że to za
dużo? W końcu bardzo czekał na ten moment, aż pojedzie tam pierwszy raz.
- To mógł zastanowić się dwa
razy, zanim coś zrobił. Zresztą ten czas poświęci na odkręcanie wszystkich
psikusów, które zastawił w domu. A ty Ronaldzie, jeżeli będziesz się głośno
sprzeciwiał to zostaniesz w domu razem z nim.
- Zabronisz mi odwieźć córkę?
- Owszem, zrobię to.
- To co z nim zrobimy? Przecież
nie zostanie sam.
- Dzwoniłam już do twojej mamy,
zgodziła się przyjechać A teraz chodź Rosi, zmyję ci tą farbę. - Dziewczyna
ruszyła wraz z matką do salonu, wystawiając po drodze język naburmuszonemu
bratu.
Albus
Puk, puk.
- Kochanie, może potrzebujesz
jeszcze jednego ręcznika?
- Mamo wziąłem już trzy, na
prawdę potrafię sam się spakować.
- To może pomogę ci układać?
Widzę, że zostało ci jeszcze dużo pracy, straszny tu bałagan.
- Dam sobie radę.
- James już dawno się spakował,
a ty możesz się nie wyrobić.
- Mamo przecież mówię, że nie
potrzebuję twojej pomocy!
- Dobrze, to chociaż zrobię ci
herbatę. - Ginny wyszła z pokoju swojego młodszego syna pozostawiając go
samego.
Pokój Albusa nie był
duży, znajdowało się tu jednoosobowe łóżko, mała szafa z ubraniami oraz biurko
z fotelem, a nad nim półeczka z książkami.
Chłopak, w
przeciwieństwie do swojej siostry, nie potrzebował zbyt wiele miejsca na
zabawki, ponieważ ich nie używał. W wolnym czasie bardzo interesował się magią,
a zwłaszcza czarną, choć o tej nie wiedzieli jego rodzice. Nie ma dobrych
stosunków ze swoim starszym bratem Jamesem. Można powiedzieć, że są oni swoimi
przeciwieństwami. Syriusz* trafił do Gryffindoru i niespecjalnie przejmuje
się nauką, natomiast Albusa bardzo interesuje cała magia i przez to, że wie aż
nadto, obawia się, że trafi do Slytherinu.
Puk, puk.
Kolejna wizyta. Chłopak
chciał właśnie zwrócić uwagę matce, aby dała mu chwilę spokoju, lecz to nie ona
tym razem do niego przyszła.
- O, to ty tato. Myślałem, że to
znowu mama.
- Nie daje ci spokoju, co?
- Trochę.
- To temu, że przejmuje się
jeszcze bardziej od ciebie. W końcu zostaje jej już jakby tylko Lily.
- Ale czemu ty, tak tego nie
przeżywasz?
- Bo mam świadomość, gdzie was
wysyłam. Lata, które spędziłem w Hogwarcie były najpiękniejszymi chwilami
mojego życia. I pomimo przygód jakie mnie tam spotkały, nadal uważam, że jest
to najbezpieczniejsze miejsce pod słońcem. Ale wasza mama wciąż ma obawy, że
coś wam się stanie.
- A mogłoby się stać?
- To zależy tylko od tego, czy
znajdziesz takich przyjaciół, jak twój niezdarny wujek Ron oraz niezwykle mądra
ciocia Hermiona. Wtedy każdy wasz dzień będzie przygodą.
- A jeżeli nie uda mi się z
nikim zaprzyjaźnić?
- Na pewno tak nie będzie. Do
Hogwartu przyjeżdżają najróżniejsi uczniowie, ktoś z pewnością będzie miał
podobne zainteresowania do ciebie. Zresztą są jeszcze Rose i Roxanne oraz twoi
starsi kuzyni, sam nie będziesz nigdy.
- Boję się.
- Na prawdę nie masz czego.
Zobaczysz, że to będą twoje najpiękniejsze lata.
- Dzięki tato. - Chłopak
przytulił ojca.
- Mam jeszcze dla ciebie prezent
- powiedział Harry i wyciągnął z kieszeni niepozornie wyglądający kawałek
papieru.
- Co to takiego?
- Jest to mapa Huncwotów,
stworzona przez twojego dziadka i jego przyjaciół.
- A do czego ona służy?
- Zaraz ci pokażę. Weź różdżkę -
chłopak posłusznie spełnił rozkaz ojca. - A teraz przyłóż do mapy i powiedz
"Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego."
Albus powtórzył słowa
ojca a na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, łączące się,
krzyżujące, zbierające wachlarzowato w każdym rogu. Potem, na samym szczycie,
ukazały się zielone ozdobne litery, układające się w następujące słowa:
„Panowie Lunatyk,
Gilzdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW.”
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW.”
Chłopak siedział z
rozwartymi ustami, nie mogąc nadziwić się co właśnie ujrzał.
- Mapa ukazuje wszystkie
szczegóły Hogwartu. Otwórz ją. Widać tu całą szkołę, włącznie z jej
mieszkańcami, tajnymi przejściami oraz hasłami, które trzeba wypowiedzieć, aby
przez nie przejść. Obejmuje również część terenów przyległych do zamku, jak na
przykład błonie, ale nie ujrzysz tu pokoju życzeń.
- Co to jest ten pokój życzeń?
- Jest to pomieszczenie, które
ukazuje się dla kogoś, kto tego na prawdę potrzebuję. Może kiedyś będziesz miał
zaszczyt do niego zajrzeć. Pamiętaj, że po użyciu mapy, musisz ją zabezpieczyć
zaklęciem, aby nikt inny nie mógł z niej korzystać.
- Jakie to zaklęcie?
- Stuknij w nią różdżką i
powiedz "Koniec psot", a wszystko zniknie.
Czarnowłosy chłopak znowu
powtórzył słowa Harry'ego, a przedmiot w jego ręce stał się na powrót zwykłym,
pożółkłym pergaminem.
- Dlaczego nie dałeś jej Jamesowi?
- Ponieważ on dostał ode mnie
coś innego.
Roxanne
- Fred, powiesz mi coś jeszcze o
Hogwarcie?
- Powiedziałem ci już tyle, ile
mogłem. Resztę musisz zobaczyć sama.
- Nawet nie wiesz jak bardzo
mnie to intryguje! Ciekawość mnie tak zżera, że od kilku dni nie mogę zasnąć.
- Przecież jutro już tam
będziesz i wszystko zobaczysz sama. To chyba lepsze niż opowieści starszego
brata, co?
- Niby tak, ale sam wiesz jak to
jest...
- Tak rozumiem cię, sam to
przeżywałem dwa lata temu.
- Mam tylko nadzieję, że będę
razem z Rose, jak myślisz do jakiego domu trafimy?
- Z pewnością będzie to
Gryffindor, bo wasza przyjaźń jest dla was najważniejsza.
- Oby rzeczywiście tak było.
Chciałabym tak jak ty pójść w ślady rodziców. Trzymam za ciebie kciuki
braciszku, abyś dostał się w tym roku do drużyny.
- Trenowałem całe wakacje, myślę
że w tym roku mi się uda.
- Jaką pozycję wybrałeś?
- Tak jak tacie, bardziej
przypasował mi pałkarz, w zeszłym roku odszedł jeden i są nawet szanse, abym
dostał się do głównego składu.
- To świetnie!
- Teraz starczy tych pogaduszek,
leć umyć zęby i kładź się spać, bo jutro musisz być wypoczęta.
- Mówisz jak ciocia Hermiona. - Ciemnowłosa
uderzyła starszego brata poduszką i roześmiała się. Ten nie pozostał jej dłużny
i zaczął ją łaskotać. Śmiała się tak długo, aż rozbolał ją brzuch. - Starczy!
No przestań już!
- Następnym razem pamiętaj, że
mam lepszą broń od ciebie. - Puścił jej oczko.
- Zaczekaj, aż będziemy w
Hogwarcie, wtedy będę bronić się różdżką! - Pomachała przedmiotem, który
jeszcze niecały miesiąc temu sam ją wybrał. Od dnia zakupów na Pokątnej w ogóle
się z nim nie rozstawała.
- Tak, tak. Też cię kocham
siostrzyczko.
- Dobranoc. - Posłała mu jeszcze
buziaka, gdy wychodził z pokoju.
Jak na rodzeństwo w ich
wieku Fred i Roxanne mają bardzo dobry kontakt. Potrafią dogadać się w każdej
kwestii i prawie nigdy się nie kłócą. Być może jest to cecha, którą
odziedziczyli po ojcu, gdyż ten świetnie dogadywał się ze swoim zmarłym bratem
bliźniakiem, albo po prostu są do siebie tak podobni, że w każdej kwestii
posiadają to samo zdanie. Pewne jest to, że chłopak po George'u ma poczucie
humoru, jednak siostrze nigdy nie robi kawałów, bo twierdzi, że nie miałby
serca nawet w taki sposób jej coś zrobić. Po matce dzieci z pewnością
odziedziczyły urodę, dzięki której nie pozostają obojętni płci przeciwnej.
Dom tej jednej z rodzin
Weasley nie był duży. Znajdował się na obrzeżach Londynu i posiadał tylko
parter. Na lewo od wejścia mieściła się kuchnia, która służyła również za
jadalnie oraz była połączona z salonem. Dalej znajdowała się sypialnia
rodziców, a po prawej stronie dwa pokoje dzieci. Drzwi naprzeciw wejścia
prowadziły do wspólnej łazienki
Angelina rzadko bywała w
domu, gdyż grała jako Ścigająca w narodowej drużynie quiditcha. George dalej
prowadził sklep "Magiczne dowcipy Weasley'ów" wraz ze swoim
bratem Ronem. Mimo iż poświęcał dzieciom tyle uwagi, ile mógł i robił dla nich
wszystko, to i tak bardzo tęskniły za wciąż nieobecną matką...
Scorpius
- Kochanie,
mogłabyś mi podać pomidory? - zapytał trzydziestoletni mężczyzna swoją żonę.
Rodzina Malfoy'ów jak co wieczór spożywała razem kolację. Dość długi stół, jak
na trzy osoby, był bogato zastawiony. Kilka rodzai wędlin, sałata, ogórki,
pomidory, rzodkiewka, ser różnego rodzaju i chleb czarny oraz biały, a do tego
herbata i kakao dla syna. Wszystko co nie zostaje zjedzone przez arystokratów,
a jest tego dużo, idzie na posiłek dla służby.
Rezydencja w słonecznej
Hiszpanii, którą aktualnie zamieszkuje rodzina Malfoyów jest przepiękna.
Dwupiętrowy budynek zbudowany z białej cegły, jest otoczony mini parkiem z
wieloma ścieżkami, po którym często biegały dwa młode Labradory. Po tylnej
ścianie budynku wiły się pędy winogron, aż po sam szary, szpiczasty dach, co
nadawało domowi starszego wyglądu. W rezydencji znajdowała się kuchnia, z
której drzwi prowadziły do jadalni. Na parterze można było dostać się również
do ogromnego salonu z kominkiem i gabinetu Dracona, w którym pracował, gdy nie
miał ochoty jechać do Ministerstwa, co zdarzało się bardzo często. Po krętych
schodach wchodziło się na pierwsze piętro, gdzie mieści się pięć sypialni, w
tym trzy gościnne oraz dwie duże łazienki. Na ostatnim piętrze znajdował się
mini domek dla służby, w którym spędzają wolny czas oraz śpią nocami.
Młody Malfoy już od
urodzenia miał pokój w barwach Slytherinu, mimo że dopiero jutro nastąpi jego
pierwszy dzień w Hogwarcie, to jest on pewny, że trafi właśnie do domu węża.
Postanowił również, że już w tym roku będzie starał się dostać do drużyny
quiditch. Mimo iż Scorpius jest jedynakiem, to posiada ogromną pewność siebie,
jak na Malfoya przystało i z uporem dąży do postawionego sobie celu.
- Oczywiście - odrzekła Astoria
i podała talerz Draconowi.
- Scorpiusie nie opowiedziałeś
mi jeszcze jak było na obozie.
- Całkiem fajnie.
- Może powiesz coś więcej? Dużo
się nauczyłeś?
- Wydaje mi się, że
wystarczająco, aby dostać się do pierwszego składu Ślizgonów.
- Jeszcze nie wiesz, czy właśnie
tam cię przydzieli tiara.
- Astorio, a gdzie indziej on by
mógł iść?
- Pamiętaj, że nigdy nic nie
wiadomo. I może nawet lepiej by było, gdyby tam nie trafił.
- A ty pamiętaj, że on ma na
nazwisko Malfoy, a tacy zawsze mają zaszczyt gościć w Slytherinie. Zresztą jest
sprytny i przebiegły, jak jego tato. – Draco puścił oczko do syna.
- Oby tylko nie stał się taki,
jak jego dziadek.
- Kochanie mieliśmy nie
rozmawiać o Lucjuszu, a nawet o nim nie myśleć - Malfoy poluźnił sobie krawat
na szyi. Jego ojciec był drażliwym tematem dla całej rodziny, to właśnie przez
niego Draco bardzo długo nie mógł znaleźć pracy. Mimo odejścia od Voldemorta
przed jego śmiercią, Lucjusz został skazany na dwadzieścia lat w Azkabanie i
nikt nie chciał zatrudnić syna więźnia.
- Bardzo bym chciała, ale nie
mogę kiedy on właśnie dzisiaj przysłał list - wyjęła z kieszeni spódnicy
kopertę i rzuciła ją na stół. Draco ze zdumienia otworzył szeroko oczy.
- Jak to? Co pisze?
- Że w następnym tygodniu wychodzi
z Azkabanu i bardzo chciałby poznać swojego wnuka.
- To nie możliwe, Scorpius
jedzie do szkoły.
- I on doskonale o tym wie.
Zaprasza nas do siebie na całe święta.
Najmłodszy członek
rodziny przyglądał się temu z lekkim niezrozumieniem, gdyż nigdy jeszcze nie
poznał swojego dziadka, ani też nie słyszał o nim ani słowa.
Emma
- Wiesz co Rachel**,
nadal nie mogę w to uwierzyć. Zdaje mi się, że to jakiś kawał, który ktoś mi
wykręca.
- Mi też wydaję się to dziwne,
ale przecież sama widziałaś, jak czarujesz tą różdżką, to jest mega! Też bym
tak chciała.
- A ja bym chciała, żebyś tam ze
mną pojechała.
- Niestety, ale to tylko ty
jesteś wyjątkowa, zresztą dla mnie zawsze byłaś. - Uśmiechnęła się do
przyjaciółki i przytuliła ją. - Będzie mi ciebie brakowało.
- Mi ciebie też, ale przyjadę na
święta i wtedy spędzimy ze sobą dużo czasu.
- Nie mogę sobie wyobrazić bez
ciebie lekcji i przerw, na których grałyśmy w gumę. Co ja będę teraz robić po
lekcjach? - Jedna łza wyleciała jej z lewego oka. Emma otarła ją opuszkiem
palca i uśmiechnęła się.
- Nie płacz, przecież nie
wyjeżdżam na księżyc. Zobaczysz, te kilka miesięcy minie tak szybko, że nawet
nie zauważysz mojej nieobecności.
- Tak na pewno nie będzie, czas
będzie mi się wlókł w nieskończoność. - Kolejne łzy popłynęły po zaróżowiałych
policzkach małej blondynki. Tym razem sama otarła je swoimi dłońmi. Kosmyki
długich loków opadły na jej twarz przysłaniając brązowe oczy. W tym momencie z
okna domu wyłoniła się głowa pani Archibald.
- Kochanie chodź już do domu,
jutro musisz wcześnie wstać, a nie jadłaś jeszcze kolacji.
- Dobrze mamo - odkrzyknęła i
zwróciła się do Rachel: - Chyba pora się już pożegnać.
- Na to wygląda.
- Będę tęsknić.
- Ja też. - Dziewczyny
przytuliły się do siebie i ściskały przez pewien czas. - Będę do ciebie pisała
non stop. Powalisz ich swoją wiedzą, będziesz najlepsza!
- Już mi cię brakuje.
Przytuliły się jeszcze
raz i rozeszły. Rachel przeszła na sąsiednie podwórko, a Emma weszła do
własnego domu.
Mimo, że państwo
Archibald zarabiali duże pieniądze, to nie odnosili się z tym szczególnie. Dom
mieli skromny, ale bardzo stylowo ustrojony. Pokój małej czarownicy był
zdecydowanie za duży jak na taką małą osobę, ale jej to odpowiadało. Miała
gdzie ustawiać wszystkie prezenty, którymi obsypywali ją rodzice. Nie była
rozpuszczona. Rzeczy które dostawała były pewnego rodzaju rekompensatą, która
miała wypełnić pustkę spowodowaną nieobecnością jej rodziców. Nie żeby jej nie
kochali, wręcz przeciwnie. Udowadniali jej to tak często, jak tylko mogli, ale
była ona raczej wychowywana przez gosposie.
Jej ojciec Tom jest
prawnikiem i w biurze spędza dwie trzecie doby, a przecież musi jeszcze spać.
Monica natomiast prowadzi fundację wspomagającą dzieci w Afryce i często
wyjeżdża tam na misje. Emma nie ma rodzeństwa, ale Rachel od dziecka była dla
niej jak siostra i dlatego też to ona pierwsza dowiedziała się o liście z
Hogwartu. Po długim namyśle powiedziała też o tym rodzicom, którzy początkowo
uznali to za dobry żart, lecz gdy dłużej się nad tym zastanowili to doszli do
wniosku, że jest to wyjaśnienie wszystkich dziwnych rzeczy, które działy się z
ich córką. Końcowa reakcja państwa Archibald była taka i nadal jest, iż bardzo
się cieszą z tego faktu i są dumni z córki.
* Jest to drugie imię James'a
Pottera, syna Harry'ego.
** Sąsiadka i najlepsza
przyjaciółka Emmy od dziecka, wszystko zawsze robiły razem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję wam bardzo za ponad 1000 wyświetleń i że pod prologiem było aż tyle komentarzy, jesteście boscy! :* Mam teraz tyle czytelników, że boję się iż was zawiodę tym co piszę, ale postaram się, aby do tego nie doszło.
Dziękuję Leviosa oraz Lily Evans za nominację mnie do Liebster Blog Award, jednak nie miałam jeszcze czasu aby je wykonać.
Proszę abyście czytali kolumnę zawsze gdy wejdziecie na bloga, ponieważ dodaje tam sporo informacji, których nie będę pisała pod rozdziałami.
Pozdrawiam, Mała :*
Jestem ciekawa całej historii Emmy :) bardzo fajny rozdział, spodobał mi sid twój sposób pisania ;)
OdpowiedzUsuńNikogo nie zawiedziesz, jestem tego pewna. Pisz tak dalej i pamiętaj o literówkach, bo przeplatają się przez ten rozdział xD
Życzę weny i pozdrawiam
Skarpeta ;)
niezły rozdział :D weny życzę :D
OdpowiedzUsuńNiby fajnie. Ale chyba nigdy nie zostanę fanką młodego pokolenia. Ale może dzięki tobie się przekonam do właśnie takich opowiadań :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Cudowny jest sposób, którym piszesz^^ A opowiadanie naprawdę śliczne! Dziękuje za informację na moim blogu i przepraszam, że tak długo nie odwiedzałam twojego bloga, ale ostatnio bardzo mało czasu spędzam na komputerze :( Ale już nadrabiam zaległości ;) Śliczne piosenki na blogu!
OdpowiedzUsuńWeny życzę i pozdrawiam serdecznie Alokin <3
Fajnie, czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie twój blog ciekawi, każda historia jest inna i fajnie, że je wszystkie opisujesz. Jak już mówiłam, napisz jak pojawi się nowy rozdział (http://naughty-boy-with-a-good-girl.blogspot.com/), jestem bardzo ciekawa dalszych zdarzeń. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie *.* Bardzo mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział ;)
Masz świetną betę, bo nie znalazłam żadnych błędów ;)
Ciekawe rozpoczęcie :)
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczęło i czekam na więcej x
Pozdrawiam,
SWK <3
Mała! Cześć, kochana, ależ się stęskniłam!
OdpowiedzUsuńTwojego bloga postaram się nadrobić jakoś w tym tygodniu. O chryste, znów do ciebie piszę na blogu! Doprawdy, nie mogę się opanować. :D
Nawet nie wiesz ile mi sprawiłaś radości, że tu się pojawiłaś :* A co do bloga, to zbyt wiele nie masz do nadrabiania, są dopiero dwie notki, ale mam nadzieję, że ci się spodobają ;)
UsuńRozdział super! :* Są jednak błędy interpunkcyjne, np.
OdpowiedzUsuń"- Kochanie mieliśmy nie rozmawiać o Lucjuszu, a nawet o nim nie myśleć - Malfoy poluźnił sobie krawat na szyi.' przecinek po 'kochanie'.
"- Fred powiesz mi coś jeszcze o Hogwarcie?' przecinek po 'Fred'
oraz tym podobne.
'- Dlaczego nie dałeś jej James'owi?' tutaj natomiast powinno być 'Jamesowi'
Nie żebym się czepiała, tylko piszę Ci to na przyszłość :)
Czekam na next :*
Lily
PS Zapraszam do mnie na 2. rozdział :D
http://druga-polowka-lily.blogspot.com/
Fajnie się zaczyna ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Layls
Świetny rozdział. Uwielbiam wszystko co związane z Malfoyami! Dlatego też będę czekać z niecierpliwością na przerwę świąteczną kiedy to mam nadzieję, że Draco zdecyduje się odwiedzić ojca. Strasznie dużo dialogów i lepiej by się czytało gdyby było więcej opisów, ale to tylko tak na marginesie. Po za tym ciekawie i czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka D.
Jeeej! *-* Jak świetnie! ^^ Bosko po prostu! :D To chyba pierwszy taki fajny blog o nowym pokoleniu, na jaki tylko miałam okazję trafić! ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział! :)
Pozdrawiam serdecznie!
To jest świetne :) Pierwszy raz mnie tak blog wciągnął jestem ciekawa następnych rozdziałów. A co do Malfoyów, musisz opisać spotkanie z Lucjuszem :D Masz taki piękny blog *_* jak ty to robisz?
OdpowiedzUsuńhttp://wyslemycisedeszhogwartu zapraszam do mnie, nie jest taki fajny, ale dopiero zaczynam
BĘDĘ WPADAĆ :D
Super. Nie czepiam się interpunkcji, bo sama wciąż mam z nią problemy :D Ogólnie nie będę się czepiać. Jakoś nie znalazłam wielu błędów. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNo i zapraszam do mnie na
www.lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com
Mile widziane komentarze :)
Dawno tu nie była, dawno nie byłam w ogóle na jakimkolwiek blogu!
OdpowiedzUsuńAle postaram się wszystko nadrobić.
Cóż powiedzieć? Strasznie, przeraźliwie, potwornie, niewybaczalnie mi się podobało... <3