Z lekkim przerażeniem, lecz z jeszcze
większą dumą i zadowoleniem szła w poszukiwaniu peronu dziewiątego i trzy
czwarte. Ta mała brązowowłosa dziewczynka była ledwo dostrzegalna za wózkiem z
ogromnymi kuframi, który pchała przed sobą. To właśnie dzisiaj miała rozpocząć
swój pierwszy dzień w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Peron szósty,
siódmy... Już prawie jest na miejscu. Ósmy, dziewiąty... Został tylko
kawałek. Peron dziesiąty... Zdziwiona zatrzymała się i spojrzała jeszcze raz na
tabliczkę z oznaczeniem. Kilkakrotnie wodziła wzrokiem między dziewiątym, a
dziesiątym peronem, ale nigdzie nie dostrzegała, tego z którego miał odjechać
jej pociąg.
- Przepraszam. -
Próbowała zatrzymać młodą kobietę, lecz ta nawet na nią nie spojrzała.
- Czy mógłby
Pan... - Żadnej reakcji również ze strony staruszka. Nagle dostrzegła jednego z
konduktorów, więc szybko do niego podbiegła pozostawiając swój bagaż.
- Czy mogłabym
Pana o coś zapytać?
- Oczywiście,
słucham młoda damo.
- Mógłby mi Pan
powiedzieć, jak dojdę na peron dziewięć i trzy czwarte?
- Znowu to
samo?! Czy wy się dzieci nie nudzicie? Peron dziewięć i trzy czwarte, myślałby
kto... A może dzisiaj jest trzydziesty pierwszy lutego? Co roku ten sam dowcip.
- Odszedł mrucząc coś jeszcze pod nosem. Emma stała zdezorientowana, wpatrując
się w swój bilet.
"
Dowcip... Tak też myślałam. Nie istnieje żaden Hogwart, a całe te czary były
denną imitacją. Ktoś z pewnością miał ze mnie niezły ubaw. Rachel na pewno była
w to zamieszana, a..." Z zamyślenia wyrwał ją głos małego chłopca.
- Przepraszam,
czy pytałaś o peron dziewięć i trzy czwarte?
- Tak, a co?
- Właśnie też go
szukam i nigdzie nie mogę znaleźć.
- A więc ty też
jesteś...
- Czarodziejem,
tak.
Brązowowłosy chłopak wyższy od niej o głowę uśmiechnął się, dając do zrozumienia,
że jest zadowolony z faktu, iż poznał kogoś takiego jak on.
- Jestem Marcel.
- Emma. -
Uścisnęli sobie dłonie
- Przyjechałaś
tu sama?
- Rodzice mnie
przywieźli, ale nie przyszli tu ze mną. Są mugolami i uznaliśmy, że lepiej
będzie pożegnać się przy samochodzie. A gdzie twoje rodzina? - zapytała
zaciekawiona.
- Nie wiem,
wychowuję się w domu dziecka.
- Przepraszam,
ja...
- Nic nie
szkodzi. - Uśmiechnął się blado.
Młoda
Archibald rozejrzała się szybko w poszukiwaniu czegoś do zmiany tematu. Właśnie
ujrzała sporą grupę ludzi. Czwórka z nich była już dorosła, a reszta to
prawdopodobnie ich dzieci. Dwie rude dziewczynki i dwójka ciemnowłosych
chłopaków, troje z nich pchało wózki z kuframi, a najmłodsza szła u boku jednej
z kobiet. Dało się słyszeć kawałek ich rozmowy.
- Szybciej, bo
spóźnimy się na pociąg - pospieszała brązowowłosa.
- Spokojnie
mamo, już prawie jesteśmy przy peronie dziewięć i trzy czwarte.
- Słyszałeś? -
Oczy Emmy zabłysnęły nadzieją.
- Co takiego?
- Oni też jadą
do Hogwartu. Szybko, pójdziemy za nimi. - Ruszyli za oddalającą się rodziną. -
Czekaj! Mój bagaż! - Pobiegła w miejsce, gdzie zostawiła wózek i po chwili
dołączyła do Marcela.
Szli tak
szybko, jak tylko mogli, aby nie zgubić swoich przewodników. Nagle zauważyli,
że stoją między peronem dziewiątym, a dziesiątym, więc zatrzymali się w
bezpiecznej odległości, tak aby wszystko widzieć i słyszeć.
- Pierwszy
pobiegnie James, jako że ma już doświadczenie - odezwał się mężczyzna w
okularach.
Najwyższy
chłopak, ze wszystkich dzieci zaczynał już trzeci rok w Hogwarcie, lecz w
poprzednich latach nie przyjeżdżał tu ze swoim rodzeństwem, a kuzynami. Bez
słowa ustawił swój wózek prostopadle do barierki i nie czekając długo, zaczął
biec. Z dużą prędkością kierował się prosto na ścianę.
- Zaraz się
rozbije! - Przestraszyła się Emma i szybko zasłoniła oczy. Minęła chwila, a ona
wciąż nie usłyszała dźwięku wywracającego się wózka, ani też jęków chłopaka.
-
Niesamowite - szepnął Marcel. Dziewczyna otworzyła oczy i nie dostrzegła
nigdzie najstarszego dziecka.
- Co się stało?
- On tak po
prostu wbiegł w tę barierkę i zniknął.
- Jak to?
Przecież to niemożliwe.
- Najwidoczniej
w tym świecie wszystko jest możliwe.
Przyglądali się jak pozostała część rodziny przedostaje się na peron dziewięć i
trzy czwarte, z którego o godzinie jedenastej miał odjechać ich pociąg.
- Chodź -
powiedział młody czarodziej, gdy wszyscy już przeszli przez barierkę. - Biegnij
pierwsza, a ja będę pilnował, czy nikt nie idzie.
- A może przejdziemy
razem? Przejście jest dosyć szerokie, na pewno się zmieścimy.
- Możemy
spróbować, ale co jak się nie uda?
- Musi się udać.
Ustaw się obok mnie.
Ustawili
bagaże obok siebie, tak aby z łatwością zmieścić się w barierce.
- Gotowa?
- Chyba tak.
- To ruszamy!
Oboje
zaczęli biec, starali się utrzymywać takie samo tępo. Mała Archibald pomimo
swojej niepozorne figury miała bardzo dobrą kondycję, czym był lekko zszokowany
towarzyszący jej chłopak. Z dużą prędkością zbliżali się do ściany. Im byli
bliżej, tym bardziej była odczuwalna ich praca serca. Gdy od celu dzielił ich
zaledwie metr, Emma pełna przerażenia zamknęła czekoladowe oczy. Oboje byli
pewni, że za chwilę wylądują z wielkim hukiem na podłodze, a ich bagaże rozlecą
się dookoła. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a oni zwolnili przez gęstość
otoczenia, którym się przemieszczali. W końcu zatrzymali się, a mała czarownica
otworzyła oczy. Nie mogli nadziwić się temu, co ujrzeli tu, po drugiej stronie.
***
Mijały
kolejne minuty, a do odjazdu pociągu zostało już niewiele czasu. Młodsi
uczniowie z żalem żegnali się ze swoimi rodzicami, a ci starsi witali ze swoimi
przyjaciółmi. Rodzina Weasley właśnie spotkała się prawie cała, w komplecie.
Chłopcy ściskali sobie dłonie, a dwie małe przyjaciółki jak zwykle przytuliły
się na powitanie i od razu zaczęły zdawać sobie relacje na temat tego, co je
spotkało, odkąd ostatnio się widziały.
- A gdzie
podział się Hugo?
Mały rudzielec był ulubieńcem George'a, to
właśnie on uczył go prawie wszystkich żartów, a prawie całe wakacje spędzili
razem w "Magicznych Dowcipach Weasley’ów"
- Musiał zostać
w domu. A gdzie są dziewczyny? - Tym razem pytanie padło w kierunku Billa i
Fleur.
- Victorie’a
wraz z Tedem są prefektami naczelnymi, więc musieli wcześniej wsiąść do pociągu
- zaczął mężczyzna. - A Dominique... no sami wiecie...
- Od razu poszła
spotkać się z koleżankami, nawet się nie pożegnała - dokończyła jego żona.
- Dalej macie
problemy? - zatroskała się Ginny.
- Niestety tak i
na prawdę nie mamy pojęcia, jak to naprawić. Z Victorią nie było żadnych
problemów, więc nie mamy doświadczenia i nie wiemy co robić.
- To na pewno
przez to, że trafiła do Slytherinu - zaczęła szeptać Rudowłosa. - Nie chcę, aby
moje dzieci zostały tam przydzielone, ale dla Harry'ego to bez różnicy. On
twierdzi, że każdy dom jest wyjątkowy i nie ważne do jakiego się trafi, będzie
to zaszczyt.
- Ma rację -
zgodził się Bill. - Lecz Slytherin, a raczej jego domownicy, na prawdę
zmieniają człowieka.
Albus stojący z
boku całej rodziny był czymś bardzo zmartwiony, jego mina wskazywała na to, że
jest raczej smutny, dosłownie odwrotnie niż jego kuzyni. Ukucnął, aby zawiązać
sznurówkę, która latała mu wokół buta. Nagle przysłonił go jakiś cień, podniósł
wzrok i ujrzał swojego ojca.
- Co się
dzieje Al?
- Nic
takiego.
- Przecież
widzę, że coś jest nie tak, mi możesz powiedzieć.
- Bo ja… Trochę
się boję. A jak trafię do Slytherinu?
- Nosisz imiona po dwóch dyrektorach
Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym
człowiekiem, jakiego znałem.
- Ale powiedz, że nie...
- Jeśli tak się stanie, to Slytherin zyska
wspaniałego ucznia. Dla nas to nie różnicy, ale jeśli dla ciebie tak, to
będziesz mógł wybrać pomiędzy Gryffindorem, a Slytherinem. Tiara
Przydziału weźmie pod uwagę twój wybór.
- Naprawdę?
- Tak było
w moim przypadku.
Młody Potter
uśmiechnął się do ojca i po chwili wsiadał już do pociągu.
- Nie
zapomniałaś niczego? – Zatroskana Hermiona poprawiała kaptur swojej córce.
- Nie,
sprawdziłam kilka razy.
- Kurtka,
ciepłe ubrania, różdżka…?
- Mamo
wszystko jest, nie musisz się o mnie martwić.
- No już
dobrze, chodź przytul się do mnie. – Wyciągnęła ręce, a rudowłosa wtuliła się w
nią. Hermiona ściskała ją tak mocno, jakby już nigdy nie chciała wypuścić jej z
objęć.
- Dobrze,
już starczy, teraz pożegnaj się ze mną. – Ron ukucnął tak, aby jego wzrok
znajdował się na wysokości oczu córki. – Posłuchaj mnie uważnie, Rose. Widzisz
tamtego chłopaka w garniturze? – Wzrokiem wskazał na małego blondyna, stojącego
jakieś dziesięć metrów za dziewczyną.
Chłopak żegnał
się właśnie z rodzicami, wyraz twarzy jego matki wskazywał na to, że bardzo
przeżywa to rozstanie, lecz ojciec tylko się uśmiechał, był dumny ze swojego
potomka.
- Mhm… -
mruknęła mała Weasley. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej, oczarowała się
urodą chłopaka. Już niejednokrotnie ktoś jej się podobał, lecz ten blondyn nie
dość, że odebrał jej mowę, wywołał w jej brzuchy „latające motylki”.
- To
Scorpius Malfoy, a ten wysoki z przesadnie ulizanymi włosami to jego ojciec,
Draco. Zapamiętaj jedno, musisz być od niego lepsza, pod każdym względem. Masz
dużo się uczyć, aby wiedzieć wszystko to, czego on nie będzie umiał, masz mieć
więcej przyjaciół, a w szczególności być lepszą czarownicą.
- Ron nie
nastawiaj ich przeciwko sobie, gdy nie rozpoczął się jeszcze nawet rok szkolny!
– oburzyła się Hermiona.
- Na szczęście
odziedziczyłaś inteligencje po mamie, to raczej nie powinno być trudne.
- Dobrze
tato – odpowiedziała bez zastanowienia i ruszyła do pociągu, gdzie czekali już
jej kuzyni. Co chwilę spoglądała na przystojnego młodzieńca, lecz po chwili
zniknęła w wagonie „Ekspres Hogwart”.
Szybko odnalazła
wagon, w którym miała spędzić najbliższe kilka godzin. Zajęła miejsce obok
Albusa, a naprzeciwko niej siedziała Roxanne, przy której jak zwykle znajdował
się jej brat Fred. Miejsca przy oknie były zajęte przez Jamesa i Louisa. Starsi
chłopacy żywiołowo zajęli się rozmową o ich szkolnej drużynie quiditcha, a
dziewczyny rozmawiały o tym, do jakiego domu mogą trafić. Jedynie młodszy
Potter w ogóle się nie odzywał, jego myśli wędrowały wokół niezliczonej ilości
zaklęć, które miał poznać w najbliższym czasie. Zaprzątał sobie również głowę
swoim zmartwieniem.
***
- Patrz
Scor! Tu są wolne miejsca – powiedziała Jessica do swojego towarzysza.
Odstawiła kufer i powoli zaczęła otwierać drzwi.
- Tylko
powinniśmy zapytaj, czy wolne.
- Na pewno
wolne, przecież wszyscy już siedzą – dodała szybko, zanim weszła do środka.
Malfoy wkroczył
tuż za nią, jednak z powodu swoich nienagannych manier musiał zadać pytanie
osobom tu siedzącym.
- Przepraszam,
czy te dwa miejsca są wolne?
- Tak,
jasne – odpowiedział mu jedyny chłopak w przedziale.
Właśnie przy nim
blondyn zajął miejsce, zaraz po tym jak wstawił swoje i Zabini walizki na górę.
Chłopaka czasami irytowało zachowanie Jessici, była ona oschła i nie szanowała
wielu osób, ignorowała to co mają do powiedzenia. Jednak znają się od pieluchy i
jest jego najlepszą przyjaciółką
- Nazywam
się Scorpius, a to moja koleżanka Jessica – powiedział do ciemnowłosego
chłopaka.
- Jestem
Marcel, a to jest Emma. – Wskazał ręką dziewczynę naprzeciwko niego.
Malfoy dopiero
teraz przyjrzał się brązowowłosej. Miała duże czekoladowe oczy i bladą cerę.
Nieśmiało uśmiechnęła się do niego, co ten odwzajemnił. Była bardzo niepozornej
postury ciała, co sprawiało, że wydawała się bezbronna.
Jessica
zauważyła, jak jej przyjaciel wpatruje się w siedzącą obok dziewczynę, więc
postanowiła to przerwać.
- Jak myślicie,
do jakich domów się dostaniecie – zagadała spoglądając raz na Emme, raz na
Marcela.
- Nie wiem, nie
zastanawiałem się nad tym, w sumie to każdy będzie dobry.
- Ja bym
chciała do Ravenclaw, jednak jak trafię do innego to również będę zadowolona.
- Naprawdę jest
to wam tak obojętne?
Oboje pokiwali
głową.
- Ja ze
Scorpiusem – kontynuowała wypowiedź z lekką wyższością w głosie – na pewno
trafimy do Slytherinu.
- Nas
raczej tam nie przydzielą – wtrąciła nieśmiało Archibald, jednak od razu
opuściła oczy przez niezrozumiałe spojrzenie towarzyszki.
- Czemu? –
zdziwił się blondyn.
- Bo nasi
rodzicie są zwykłymi ludźmi.
- Mugole? –
zdziwiła się Jes.
- Super! Nigdy
nie miałem w rodzinie Mugoli, ani ich czarodziejskich potomków, chociaż siostra
mojej babci miała takiego męża, ale jakoś nigdy z nią nie rozmawiałem. Jak
dowiedzieliście się, że jesteście Czarodziejami?
Oboje
opowiedzieli swoje historie, a chłopak słuchał jak zaczarowany, co jakiś czas
zadając różne pytania. W dalszych rozmowach nie uczestniczyła tylko Zabini,
która nie tolerowała Mugolaków.
***
Każdy
wysiadający z Ekspresu Hogwart słyszał okrzyki olbrzyma, trzymającego lampę w
dłoni.
- Pirszoroczni!
Pirszoroczni do mnie!
Wszystkie
dzieciaki posłusznie spełniały jego rozkazy. Z każdą chwilą wokół niego
zbierało się coraz więcej młodych czarodziei. Mała, ruda dziewczyna przecisnęła
się przez tłum, aby znaleźć się jak najbliżej Rubeusa.
- Czy ty
jesteś Hagrid? – zapytała odważnie.
- Tak, a ty
to pewnie jedna z młodych Weasley.
- Zgadza się –
powiedziała dumnie. – Rodzice dużo mi o Tobie opowiadali. Naprawdę miałeś
Akromantule? – wyszeptała ostatnie zdanie tak, aby nikt nie usłyszał.
- Owszem, i to
nie jedyne moje zwierzątko. Zgaduję, że jesteś Rose. Aragog napędził niezłego
stracha twojemu tatusiowi. – Uśmiechnął się wspominając stare lata. – Dobra, a
teraz wszyscy pierwszoroczni za mną, do łodzi!
Gdy już każdy
zajął miejsce, łodzie same wypłynęły w stronę zamku, znajdującego się na drugim
brzegu. Jak tylko wysiedli, Hagrid ponownie zebrał najmłodszych i zaprowadził
do małej Sali w środku szkoły.
- Rose
wpadnij do mnie na herbatę z kuzynami, chętnie z kimś porozmawiam.
- Jasne! –
Uśmiechnęła się.
- A teraz
zaczekajcie tutaj na profesora Slughorna, on was zaprowadzi na ceremonię
przydziału – powiedział i opuścił pomieszczenie.
Wśród
pierwszorocznych powstał gwar. Niektórzy bardzo ekscytowali się nadchodzącą
chwilą, inni nie zwracali uwagi na to, co miało za chwilę się wydarzyć, ale
byli też tacy, którzy bardzo się denerwowali. Twarz pewnej małej szatynki
zrobiła się jeszcze blada, niż była na co dzień, przez co wyglądała, jakby
miała za chwilę zemdleć. Hałas przerwało skrzypnięcie otwieranych drzwi, a do
Sali wszedł mężczyzna w podeszłym wieku. Był bardzo grubym i nie zbyt
wysokim staruszkiem o błyszczącej
łysinie, srebrnych wąsach morsa i wodnistych, wyłupiastych oczach.
- Posłuchajcie
mnie! Ceremonia przydziału to bardzo ważna rzecz, decyduje ona o waszym dalszym
życiu, lecz nie tylko w szkole, ale i również po jej ukończeniu. To od niej
zależy z kim będziecie mieszkać i uczyć się przez najbliższe siedem lat.
Pamiętajcie, że każdy dom jest wyjątkowy i zostajecie do nich przydzieleni na
podstawie swoich umiejętności oraz cech, które was wyróżniają. A teraz ustawcie
się szybko w pary, a ja was zaprowadzę.
Lekki zamęt
spowodował, że po chwili już wszyscy stali równo. Profesor Slughorn wyprowadził
ich z pomieszczenia, w którym się znajdowali, do przyległego, tak ogromnego, że
pomieściłby z pięćdziesiąt autobusów. Tłumy znajdujące się w środku sprawiły,
że Emmie zakręciło się w głowie, a brzuch zaczął niebezpiecznie bulgotać.
Starała się nie patrzeć na cztery stoły pełne uczniów, lecz gdy się odwróciła, ujrzała piąty, przy którym zasiadali nauczyciele. Oczy
skierowała więc w górę, gdzie ujrzała piękne, gwieździste niebo. To ją trochę
uspokoiło. Zawsze lubiła patrzeć się w galaktykę.
- Może
nie jestem śliczna, - zabrzmiały
słowa piosenki, a wszystkie oczy skierowały się na dużą czapkę stojącą na
krześle. - Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie'
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!*
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie'
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!*
- Będę
wyczytywał kolejno wasze nazwiska, a wy będziecie podchodzić i siadać na stołku
– powiedział Horacy i ruszył w stronę Tiary. Jedną ręką podniósł ją, a w
drugiej rozwinął dość spory pergamin. – Archibald Emma!
Pod dziewczyną
ugięły się kolana. Nie spodziewała się, że pójdzie na pierwszy ogień. Brak
odwagi odebrał jej zdolność chodzenia, nie chciała pokazać się przed
wszystkimi, ale i również nie chciała aby na nią tyle czekali. Nagle poczuła na
ramieniu czyjąś dłoń.
- Będzie dobrze,
nie bój się – wyszeptał Scorpius i posłał jej ciepły uśmiech.
Szatynka wzięła
głęboki wdech i wolno ruszyła w stronę Profesora. Usiadła na krzesełku, a oczy
przysłoniła jej Tiara Przydziału, co bardzo ją ucieszyło.
- Ciekawe,
naprawdę… Bardzo podobna do… Wydaję mi się… Chociaż nie. RAVENCLAW!
Dziewczyna ledwo
usłyszała końcówkę wypowiedzi, bo uczniowie w niebiesko-brązowych barwach
wybuchli gromkimi brawami i okrzykami. Niepewnie ustała na równe nogi i ruszyła
w tamtym kierunku. Nie oglądała się na nikogo, chciała jak najszybciej znaleźć
się poza zasięgiem wzroku uczniów.
- Begum
Charlotte!
Z tłumu wyłoniła
się dziewczyna średniego wzrostu o długich czarnych włosach, zaplecionych w
warkocz. Szybko zajęła wyznaczone miejsce, na jej twarzy nie dało się dostrzec
strachu.
-
Najodpowiedniejszy będzie… GRYFFINDOR!
Dom lwa wydusił z
siebie okrzyki radości, niektórzy nawet wykonywali owacje na stojąco.
Dwie dziewczyny
pod rząd trafiły do Puchonów, następnie Slytherin nabył nowego czarodzieja. Tym
razem do Gryffindoru i Hufflepuffu
przydzielono po jednym chłopaku. Mała Ślizgonka dumnie ruszyła do
swojego stołu, a zaraz za nią powędrowało dwóch Krukonów.
- Malfoy
Scorpius! – wypowiedział zastępca dyrektorki, a wszyscy zamilkli.
Blondyn pewnym
krokiem podszedł na środek Sali, a każdy wodził za nim wzrokiem.
- SLYTHERIN! –
wykrzyknęła tiara, gdy tylko musnęła lekko czubek jego głowy.
Z uśmiechem
przysiadł się do swoich domowników, a na stołku siedziała już dziewczyna, która
została przydzielona do domu lwa. Kolejny chłopak trafił do domu węża i od razu
zapoznał się z Malfoyem.
- Scamander
Lorcan!
Gdy tylko wysoki
blondyn ruszył z miejsca, od razu potknął się o swoją nogę, co bardzo rozbawiło
jego bliźniaka.
- Widzę
przeważanie genów ojca, ale czy to na pewno dobrze? Trochę charakteru matki,
lecz nie. HUFFLEPUFF!
-Scamander
Lysander!
- Po prostu
identyczni… HUFFLEPUFF!
W ślad za bratem
ruszył do stołu Puchonów i od razu zaczęli się popychać.
- Smith
Cassie!
- Hmm.. Pomyślmy.
Tak, myślę że to będzie dobry wybór… RAVENCLAW!
Mała blondynka z
uśmiechem pobiegła zająć miejsce tuż przy Emmie, jest bardzo towarzyską
dziewczyną więc od razu zaczęła zapoznawać się z domownikami.
- Thorn Marcel!
Archibald w duszy
pragnęła, aby tak jak ona dostał się do Krukonów, miała z nim już dobry kontakt
i chciała mieć przy sobie jakąś znajomą osobę, tak bardzo bała się i nie umiała
nawiązywać kontaktów.
- GRYFFINDOR!
Zawiedziona
spuściła głowę, nie chciała aby ktoś zobaczył jej smutną minę. Kolejny chłopak
trafił do Krukonów. „No tak, ale go to daliście tutaj… Nie mogło być na
odwrót?” rozmyślała smutno.
- Weasley Rose!
- Kolejna
Weasley’ówna? Już ja wiem… Chociaż nie! Ta mądrość, inteligencja, przeważanie
cech matki… RAVENCLAW!
Rudowłosa z
ogromnym uśmiechem zeskoczyła ze stołka i pobiegła do swojej nowej rodziny. Tak
jak poprzednie nowa domowniczka zaczęła się wszystkim przedstawiać, jednak po
chwili umilkła, aby usłyszeć, czy spędzi każdą chwilę ze swoją przyjaciółką
przez najbliższe siedem lat.
- Weasley Roxanne!
- No nie, naprawdę
mnożycie się jak gnomy! Obyś jednak nie była jak twój brat. GRYFFINDOR!
Obie dziewczyny
były rozczarowane tym, że zostały rozdzielone. Jednak Rox cieszyła się, że
poszła w ślady rodziny. Od razu podbiegła do Freda i uścisnęła go zadowolona.
Chłopcy zrobili jej miejsce i wcisnęła się między nich.
- Wood Ian!
- Interesujące…
Naprawdę ciężki wybór. Trochę tego, trochę tego. Jedna… GRYFFINDOR!
Kolejne wiwaty
wśród szkarłatnych barw.
- Zabini
Jessica!
Dziewczyna o
ciemnych włosach z ogromną pewnością pokonała odległość do Tiary. Przez cały
czas miała lekko uniesiony podbródek, była bardzo pewna siebie.
- SLYTHERIN! –
wykrzyknęła Tiara, prawie tak szybko jak u Malfoy’a.
Dumnym krokiem
podeszła do stołu i zajęła miejsce obok swojego przyjaciela.
- I ostatnia
osoba, która przez przypadek mi umknęła – niepewnie powiedział Horacy,
spoglądając na reakcję Dyrektorki. – Albus Severus Potter!
Wśród uczniów
przeszedł głośny szum. Nie każdy spodziewał się drugiego dziecka Wybrańca, ten
natomiast był bardziej podobny do ojca.
- No to mamy
nowego domownika – powiedział Louis odwracając się tyłem do nauczycieli.
- A ja wam mówię,
że trafi do Slytherinu – wtrącił James.
- Czemu tak
myślisz?
- Mam takie
przeczucie.
- Podobny do ojca…
I to bardzo. Ogromne możliwości przed Tobą. Ale chyba nie zgłaszasz sprzeciwów,
jak twój tato.
Albus tak się
zestresował, że nie potrafił wydusić z siebie słowa. Bał się, że trafi do domu
węża, ale nie potrafił powiedzieć, że tego nie chcę. Błagał w myślach, aby
Tiara sama się domyśliła.
- Więc –
kontynuowała – skoro nie, to…
* Piosenka jest ściągnięta z "Harry Potter i Kamień Filizoficzny". Niestety moja twórczość nie jest aż na takim poziomie, aby wymyślić samemu, lecz może kiedyś...
Fajnie, coś mi się wydaję, że Rose zaprzyjaźni się z Emmą?
OdpowiedzUsuńTo będzie Slytherin? Kurcze, dawaj szybko nowy :3
Pozdrawiam
Wygląda na to że Al będzie w Slytherinie (tak myślę, chyba że chcesz nas zmylić ;)), ^^ Uwielbiam opowiadania, w których jest Ślizgonem. Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Emme i Marcela, mam nadzieję że oni i Scor będą w dobrych stosunkach :)
OdpowiedzUsuńKilka razy się zaśmiałam co jest z pewnością dużym plusem, jednak jeszcze trochę brakuje żebym polubiła młode pokolenia. Powodzenia:)
Pozdrawiam i weny życzę
To opowiadanie jest... MAGICZNE (jak pasuje do tematyki)!!! Ty piszesz tak pięknie, że aż brak mi słów, NAPRAWDĘ! Gdybym ja tak potrafiła pisać^^ Bardzo fajne postacie i jestem trochę zaskoczona Scorpiusem, że przedstawiasz go jako dobrego człowieka, ale to nawet dobrze ;) Tak szczerze to teraz już sama nie wiem gdzie zostanie przydzielony Albus, więc błagam dodaj jak najszybciej nowy rozdział. Ty, może trafi do Slythrinu i zaprzyjaźni się z Scorpiusem??? Ale to chyba nie możliwe...
OdpowiedzUsuńTo nic mi nie pozostaje jak życzyć DUŻO weny i serdecznie pozdrowić ;)
A! Bym zapomniała, śliczne piosenki i świetnie pasują do opowiadania, aż się milej czyta^^
Alokin <3
I dziękuje za info na moim blogu =)
UsuńCudo! *.* Czyżby Al był w Slytherinie? Ostatnio wszystkie blogi o MP dają Albusowi dom Węża. Ale mogę się mylić :) Wszystko fajnie opisane, brak większych błędów, ogólnie SUPER! Dziękuję, że powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńWeny
Lily
PS Wspaniała muzyka!
Jeej! Nie spodziewałam się w tym opowiadaniu Slughorna, w większości historii o nowym pokoleniu już nie żyje. Ale bardzo cieszę się, że tu jest! ^^ Lubię tego gościa. :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Albus nie trafi do Slytherinu! To byłby dla niego wielki szok, tak jak dla całej jego rodziny. Rose w Ravenclaw'ie? Nieźle! :D Szkoda, że Marcel i Emma nie dostali się do tych samych domów. :(
Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział! :)
Dlaczego teraz przerwałaś? Nie zgadzam się! Pisz szybciutko nową notkę bo zwariuję! Do jakiego domu trafi Ab, no!?Rozdział ogólnie genialny i fajnie, że Slughorn żyje! Czekam z niecierpliwością na dalsze wydarzenia i aby Albus trafił do... nie do tego domu co Dominique :D
OdpowiedzUsuńPozdrowionka Nimfadorka <3
Rozdział... dobry ! Jednak zauważyłam błędy, np. w imieniu jednej z dziewczyn, a mianowicie córki Billa i Fleur Victorie . Nie pasuje mi coś w tym dialogu :
OdpowiedzUsuńVictorie’a wraz z Tedem są prefektami naczelnymi, więc musieli wcześniej wsiąść do pociągu - zaczął mężczyzna. - A Dominique... no sami wiecie...
- Od razu poszła spotkać się z koleżankami, nawet się nie pożegnała - dokończyła jego żona.
- Dalej macie problemy? - zatroskała się Ginny.
- Niestety tak i na prawdę nie mamy pojęcia, jak to naprawić. Z Victorią nie było żadnych problemów, więc nie mamy doświadczenia i nie wiemy co robić.
Powinno być Victorie wraz z Tedem [...]
- Dalej macie problemy ? - zapytała zatroskana Ginny . [...]
- Niestety tak, i naprawdę nie mamy pojęcia jak to naprawić . Z Victorie nie było żadnych problemów [...]
Dobrze, ale masz betę więc to nie moja sprawa, lecz te błędy mnie bolą ;
Jednak wiedz, że czekam na więcej i proszę, abyś uwzględniła moje uwagi .
Czekammmm daaaaaalej ;3
Nie zawiodłaś mnie :3 Nie miałam przez dłuższy czas na pisanie, ale już jestem, kończę czytać i tylko takie "WOW" :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Albus ze Slytherinu? Chciałabym, żeby tak się okazało, ale wszystko zależy od Ciebie :* I żeby zaprzyjaźnił się ze Scorpiusem <3 Scorpius + Rose, Emma + Marcel <3 Cudownie, pięknie, nie mam słów :3 Dziękuję za powiadomienie na blogu, jakbyś mogła mnie zawiadamiać dalej? :> Bo nie mam pamięci do dat ;D Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńArgel
Cudeńko :) Jestem strasznie ciekawa, gdzie trafi Al. Coś czuję, że nas zaskoczysz :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy, bo ciekawość mnie zżera ;)
Wpadnij też do mnie na www.lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com
Nowy rozdział już wkrótce !
Pozdrawiam
L.
Czytałam z ciarkami na plecach ! ;o
OdpowiedzUsuńthreeextremefamilia.blogspot.com
Rozdział jest wspaniały ! Czekam niecierpliwie .
OdpowiedzUsuńZapraszam do zapisania się do oceny bloga do mnie na :
rate-stories.blogspot.com
Tini Sophia Potter
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen emocjonujący koniec.
Umieram z ciekawości!
Interesujące mogą być te nowe przyjaźnie ;>
Czekam z niecierpliwością na następny,
Pozdrawiam,
SWK <3
Umieram z ciekawości.
OdpowiedzUsuńNie będę pisać długiego komentarza, jak bardzo się wciągnęłam, bo lecę czytać dalej. :)
Kochammm
http://walcz-o-swoje-marzeniaa.blogspot.com/
Gdzie trafi Albus? Umieram z ciekawości. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
harry-potter-adventure-pl.blogspot.com